poniedziałek, 22 marca 2010

2010-03-20 Sandefjord, Norwegia

CEL : Poznanie norweskich cen & zwiedzanie
PRZYBLIŻONY KOSZT : 150zł


Zamiary i chęci lotu do jakiegoś kraju Skandynawskiego nosiłem w sobie od dawna. Zostały one na pewno silnie wzmocnione po wizycie w stolicy Szwecji. Jak to zazwyczaj bywa, rozpocząłem od wizyty na stronach www wiodących linii nisko kosztowych i kombinacja jak zgrać jakiś wyjazd aby móc go odbyć w weekend. Dość szybko na pierwszy ogień wyłoniło się "Oslo - Torp" czyli lotnisko w polu położone na południe od stolicy, dość spory kawał drogi i nazywanie tego Oslo, jest moim zdaniem lekkim naciągnięciem ;)

Tak czy owak po dobraniu współtowarzyszy Pawła i Marcina bilety na 20 - 21.03 zostały szybko zabookowane. Lot będzie na trasie Poznań - Torp - Gdańsk obsługiwany przez Wizzair-a. Od tego czasu były tylko dłużące się oczekiwania do soboty, dnia wylotu :)

Dzień przed nią, dostałem od Krzysztofa informację, że tego dnia odbywają się w stolicy wielkopolski Targi Motoryzacyjne - przez to, że wylot dopiero o 15:45 postanowiliśmy, że targi wizytujemy ! Więc następnego poranka o 8 byłem już w pociągu do Poznania. Wstęp 12 zł i przeglądanie niesamowitych pojazdów, które zawsze pozostaną pewnie w strefie marzeń... Wrażenie jednak wywarły na mnie szczególnie pojazdy policji, i postęp technologiczny tam zastosowany...



Następnie podebrałem współtowarzyszy z dworca i z Bałtyku ruszyliśmy na Ławice, a dokładniej na pobliskiego kebaba (najlepszy jaki jadłem, już sprawdzony). Objedzeni poszliśmy do terminala zobaczyć co się dzieje na płycie lotniska i dalej sprawnie przeszliśmy kontrolę bezpieczeństwa. W hali odlotów postanowiłem od żalić 10zł na dwie butelki Pepsi (co było dobrym wyborem) i chwile potem byliśmy już na pokładzie Airbusa 320 "HA-LPB". Lot rutynowy i szybki, trwał 1:10h - przez większość czasu chmury na szczęście postanowiły się rozstąpić niedaleko przed lotniskiem w Torp.

Dzięki temu naszym oczom ukazał się przepiękny widok na setki wysepek, zatoczek na południowym wybrzeżu Norwegi - słowa ciężko to opisują dlatego załączam zdjęcia :





Jak widać w Norwegii śnieg - i to nie mało. Lądowanie miękkie i szybkie opuszczenie pokładu celem zwiedzenia "za dnia" jak najwięcej. Wyszliśmy z terminala i postanowiliśmy udać się wzdłuż drogi w kierunku ładnie prezentujących się zabudowań w oddali. Zaczęliśmy od fotek przy znaku na lotnisko i tle na Norweskie wzgórza ;) Odwiedziliśmy jakąś pobliską bogatą posesję, gdzie też zrobiliśmy serie fotek.

Wróciliśmy do głównej drogi i szliśmy dalej wzdłuż niej, z myślą że napotkamy coś ciekawego... I napotkaliśmy - idąc zatrzymał się koło nas samochód z zapytaniem po angielsku dokąd idziemy. Odpowiedziałem, że właściwie to przed siebie po czym kierowca zaproponował, że jak chcemy to może nas podrzucić na pobliską stacje paliw. Skorzystaliśmy. Jakie było nasze zdziwienie gdy z jego ust padło pytanie "mówicie po polsku ?!". Dzięki uprzejmości zamiast na pobliskiej stacji wylądowaliśmy w oddalonym o około 8km Sandefjord.



To kilkunasto tysięczne miasteczko jest niezwykle urocze. Nie znajdziemy tam bloków, tylko jednorodzinne domy, ew. kilkorodzinne apartamenty. Miasto całkowicie odśnieżone, śnieg wywieziony nie tylko odgarnięty - ale to jednak Norwegia, chciało by się powiedzieć : "Mają rozmach sukin%$^&". Pierwszą myśl jaka mi przyszło to chęć sprawdzenia cen i godzin odjazdów pociągów na lotnisko, aby być spokojnym. Nie było zdziwieniem, że tam niemal każdy mówi po angielsku więc około 17letni chłopak szybko nam wytłumaczył jak dostać się na stację kolejową. Idąc w jej stronę minęliśmy jeden z 2 kościołów w Sandefjord i kilka pustych już ulic, Norwegia szybko wymiera :





Bilet na pociąg jadący 3min, kosztuje 36 NOK czyli około 17PLN. Zakupiliśmy je kartą gdyż na całą podróż mieliśmy 0 koron norweskich. Dojeżdżając już do miasta naszą uwagę przykuły niemałe wzgórza dlatego postanowiliśmy je osiągnąć a to nie było łatwe bo znalezienie drogi było czasochłonne. jednak dzięki temu zobaczyliśmy typowe osiedla jednorodzinne - zdecydowanie odmienne od tych polskich. Nie dziwi już mnie fakt, że w takich krajach garaże nawet oddalone od posesji, przy samych ścieżkach są otwarte i dobytek z nich jakoś nie znika.



Po zejściu z niego dotarliśmy na rynek Sandefjord, położony koło miejskiego parku. Było tam darmowe wifi więc udało się przeczytać wiadomości, jak np. takie że w skokach narciarskich i biegach wyprzedzili nas Norweg i Norweżka :) Odpoczęliśmy, zjedliśmy prowiant zabrany z domu celem oszczędności i ruszając przez park dotarliśmy do dużego portu z którego odpływał olbrzymi prom. Pierwszy raz miałem okazję podziwiać go z tak bliska ! Miasto o tej porze ( ~19:30 !) było już całkowicie puste, na chodnikach sporadycznie pojawiały się raczej młode osoby.





Idąc dalej "przed siebie" mijaliśmy kolejne interesujące sklepy, uliczki podziwiając straszące nas na wystawach ceny różnych produktów... Mając bilety na pociąg odjeżdżający o 21:37 postanowiliśmy o 21 być już na dworcu. To był dobry wybór bo tam znów darmowy internet i udało się znów połączyć "ze światem". Poczekaliśmy wraz z innymi podróżnymi na pociąg do Lillehammer który zabrał nas na dworzec w polu "Sandefjord Lufthavn". Stamtąd kursują już jednak darmowe autobusy dowożące na samo lotnisko. Bezpośredni kurs trwa około 5minut.

Tam już ciężka nocka, opiszę ją może szczegółowiej innym razem bo jest co opisywać, i o 6:00 nad ranem udaliśmy się od odprawy na nasz rejs do Gdańska. Przejście przez kontrolę bezpieczeństwa i jesteśmy w hali odlotów z widokiem na Dasha Wideroe i Fokkera 70 KLM. Boarding dość sprawny jednak zamknięcie nas w jakiejś szklanej "budzie" nie było najwygodniejsze. Po starcie ładna pogoda i znów niesamowite widoki na południową Norwegię i część zachodniej Szwecji. Na przelotowej szybkie śniadanie 12km nad ziemią, kawa + "ciabatta" z kurczakiem. Podejście do Gdańska o tyle interesujące, że zaobserwowałem molo w Sopocie, rafinerie i stocznie Gdańską. Pogoda brzydka "szaro-buro". Na ziemi wizyta w kokpicie i ciekawa rozmowa z kapitanem, który zatęsknił za "małym" lataniem ;)







Dalej już "tylko" ciężka podróż do Trzemeszna z PKP (około 4:30h) - pisząc to, gdy zmęczenie minęło muszę uznać, że był to jeden z najciekawszych wyjazdów jakie sobie zorganizowałem - tereny są przepiękne, szczerze polecam odwiedzenie Norwegii, pomimo tych ich cen !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz